"Tylko dwie rzeczy są nieskończone:
wszechświat oraz ludzka głupota,
choć nie jestem pewien co do tej pierwszej."
A. Einstein
Dziś przedstawię dość proste w wykonaniu naszyjniki, bo niestety z racji tego, iż M. jednak wrócił do domu to jakoś nie mogę się zorganizować teraz i ciągle mi brakuje czasu. Ale pewnie za jakiś czas wyrobię sobie nowy dzienny grafik ;)
Powiem Wam, że tyle co udało nam się pewne poważne problemy zacząć trochę rozwiązywać, to zaraz znalazły się nowe do kolekcji. Otóż, może jak się domyślacie albo i nie, mieszkam w bloku, na piętrze jest 7 mieszkań, dodatkowo odgrodzonych od reszty klatki schodowej kratą. Z czego w dwóch mieszkają rodziny z małymi dziećmi i na przeciwko nas pewne stare i niesamowicie wścibskie (kontrolują każde nasze i innych wyjście) małżeństwo. My mamy psa, naszego Rudzielca kochanego. Wzięliśmy ją ze schroniska jak miała 3 miesiące, niestety psinka ma już naruszoną psychikę, bo jest bardzo strachliwa i rozpacza jak zostaje sama, czyli szczeka i piszczy przez jakieś może 10-15min po naszym wyjściu (wiem to z relacji sąsiadów, bo wypytywaliśmy czy nie przeszkadza ona nikomu i czy bardzo szczeka, wszyscy sąsiedzi zgodnie twierdzą, że poszczekuje jak zostaje sama, ale nie jest to nie do zniesienia, nie szczeka non-stop, a jedynie chwilę po zostawieniu jej samej i potem jak usłyszy jakiś intensywny ruch na korytarzu, czy innego psa). Jedynie małżeństwo z naprzeciwka ciągle coś do nas ma, a to pies im nie odpowiada, a to podłogi nie zmywamy (choć zmywałam ją, ale po tym jak i tak mi mówiono, że nie to przestałam), a to to a to tamto... Teraz im też nie odpowiada, że M. wrócił po kilku miesiącach nieobecności, Bóg jeden raczy wiedzieć czemu im to przeszkadza. Generalnie starałam się na ich skargi nie reagować ostro, byłam kulturalna i uprzejma wobec nich. Nieważne, że przed sąsiadami stawiali nas w takim świetle jakbyśmy byli nie wiem jakimi typami spod ciemnej gwiazdy, no ale myślę sobie niedawno się wprowadziliśmy, starsi ludzie to mają swoje humory itp. Ale cóż wczoraj miarka się przebrała, a w sumie zaczęło się przelewać już w sobotę, kiedy wróciliśmy z pogotowia dentystycznego, bo M. straszliwie bolał ząb. Zaraz wyleciała z mieszkania ta kobieta i do nas, że pies ujadał całą sobotę, że nie można jej uspokoić, że jak tak można (pytałam reszty sąsiadów wczoraj jak to wyglądało 6 osób ma odmienne zdanie niż ta hmm pani). M. wszedł zaraz do mieszkania, bo i tak był zły, przez ten ząb i lepiej tak niż żeby powiedział o parę słów za dużo, ja przeprosiłam i też weszłam do domu. Ona oczywiście wielce oburzona patrzyła za nami, że sobie do własnego mieszkania po prostu weszliśmy. A wczoraj M. o 7 wychodzi do pracy i próbuje od zewnątrz zamknąć drzwi i co? I się nie da.... Wyobraźcie sobie, ze napchali nam zapałek do zamków!!! No, kurcze (żeby nie mówić dosadniej) jak dzieci, a to nam wypominali brak kultury i szacunku!! Byłam cały dzień uziemiona w domu, nie załatwiłam kilku ważnych spraw przez to, ba! nie mogłam nawet z psem za bardzo wyjść, żeby się załatwiła, bo musiałam czekać aż M. wróci z pracy i rozkręci zamek i spróbuje wyjąć te zapałki, bo ja nie potrafiłam... Zagotowało się we mnie normalnie!!! Nie mam dowodów niezbitych, że to oni ale jestem tego pewna, teraz boję się wychodzić z mieszkania albo psa samego zostawić, bo Bóg jeden wie co oni wymyślą. Normalnie jak dla mnie stuknięci! Wyobrażacie sobie, że to jest małżeństwo gdzieś pewnie koło 70-tki, a według mnie zachowują się gorzej niż 7-letnie dzieci ;/ I z tego co wiem, mają coś do wszystkich na piętrze. Poza tym teraz to my musimy wymienić na swój koszt wkładkę w zamku i co gorsze tłumaczyć się przed właścicielem mieszkania dlaczego tak się stało :( Naprawdę za takich ludzi z jednej strony mi wstyd a z drugiej jestem wściekła, ale pamiętajcie oni i tak powiedzą, że takie osoby, w wieku moim i M., są chamskie, nie mają szacunku, są niewychowane itp. A ciekawe gdzie oni mają ten szacunek i kulturę dla innych? ;/ Jeszcze bym zrozumiała jakby choć raz spokojnie przyszli z nami porozmawiać, ale nie wiecznie z pretensjami i na dodatek jak już przyszła raz to nie poczekała nawet, aż jej drzwi otworzę, tylko sama ciągnie za klamkę i chciała do mieszkania wchodzić, się zdziwiła, bo drzwi zamykamy na klucz zawsze.
Uff długie mi to narzekanie wyszło, no ale naprawdę musiałam... ;/ Może ktoś jednak dobrnie do końca tego?
Teraz to już przejdę do zdjęć naszyjników:
Z kwiatuszkiem na czarnym zamszowym rzemieniu
Z sówką tym razem rzemień ciemnobrązowy
I ostatni jest klucz na łańcuszku
Czy Wy też macie takich okropnych sąsiadów?
Pozdrawiam wszystkich cieplutko :)